150 LAT NAZARETANEK

Śladami Franciszki Siedliskiej po Rzymie (33)

S. M. Beata Rudzińska

Via Merulana (1877) – Siostry Lubowidzkie

Najważniejszym wydarzeniem kolejnego roku w domu przy Via Merulana jest przyjazd nowych kandydatek: Wandy, Laury i Felicji Lubowidzkich. Przyjechały na wezwanie o. Leandra Lendziana, swojego dawnego spowiednika. Po raz kolejny Bóg posłużył się tym Kapucynem w dziele tworzenia zgromadzenia nazaretanek. Dzięki Kronice, którą Laura – późniejsza s. Gabriela – zaczyna prowadzić od samego początku przyjazdu do Rzymu, mamy coraz więcej informacji o wspólnocie nazaretańskiej, a także o samych siostrach Lubowidzkich. Ich rodzice, obywatele ziemscy, przez „zbieg przykrych okoliczności” utracili cały majątek i przenieśli się do Warszawy. Potem tracą jedynego syna. Matka – Salomea z Ignatowskich – umiera, gdy najstarsza Wanda ma tylko 11 lat. Ojciec – Adolf – odchodzi kilka lat później. Wanda, od czasu pobytu na pensji u Sióstr Wizytek, zaczyna myśleć o pójściu do klasztoru, pozostaje jednak, by zająć się siostrami po śmierci rodziców. Również Laura i Felicja nie myślą o założeniu rodziny, choć wstąpienie do klasztoru wtedy jeszcze ich nie pociąga. Po ukończeniu nauki, panny Lubowidzkie zakładają w Warszawie pensję dla dziewcząt, z której próbują się utrzymać. W tym czasie poznają panią Aszperger, pobożną wdowę z dwoma córkami. Oddajmy teraz głos s. Gabrieli, która składając po latach zeznania w procesie beatyfikacyjnym Franciszki, tak opisuje pierwsze z nią spotkanie:

„Wydaje mi się, że po raz pierwszy ujrzałam Służebnicę Bożą w 1872. Ja i moje siostry chodziłyśmy do prywatnej kaplicy pani Heleny Aszperger, a naszym spowiednikiem był o. Leander. Sługa Boża, znając już przedtem o. Leandra, który posiadał sławę mówcy i bardzo cenionego kierownika dusz, gdy przybyła do Warszawy ze swego majątku, przychodziła do kaplicy wspomnianej pani Aszperger (…). Pragnę zaznaczyć, że to o. Leander przygotowywał Sługę Bożą do pierwszej Komunii świętej. Po zawarciu tej znajomości odwiedziłyśmy ją raz na wsi, w miejscowości Żdżary. Ja i moje Siostry odniosłyśmy z tej znajomości jak najlepsze wrażenie; oceniłyśmy Franciszkę jako osobę Bożą, prostą, pokorną (…)”.

Kiedy Franciszka i o. Leander wyjechali do Rzymu, Lubowidzkie straciły z nimi kontakt. Jednak, jak opisuje s. Gabriela we wspomnianej Kronice, czekały cierpliwe z nadzieją, że to właśnie przez o. Leandra Bóg wskaże im swoją wolę. Okazją do ponownego kontaktu stał się wyjazd do Rzymu p. Aszperger z chorą córką i Wandą Lubowidzką, by podratować zdrowie w cieplejszym klimacie. Wanda wraca do Warszawy z przekonaniem, że chce wstąpić nie do Wizytek, ale do Nazaretanek. Przywozi też list, w którym ich dawny spowiednik przynagla wszystkie trzy siostry do przyłączenia się do dzieła panny Siedliskiej: „Sprawa, do której was zachęcam, nie jest tworem ludzkim, ale to dzieło wyłącznie Boże (…). Trzeba stać się uczestniczkami sprawy Boga i pod skrzydłami Najśw. Panny szukać zbawienia duszy. A do tej sprawy w sposób wyłączny Bóg was powołuje i chce, ażebyście tej sprawie duszą i ciałem służyły”.

Lubowidzkie odpowiedziały bez ociągania. Laura i Felicja przyjeżdżają 13 maja 1877 roku. Sam o. Leander wyjeżdża po nie do Wiednia, zwłaszcza, że Felicja jest jeszcze słaba po przebytej chorobie. Najstarsza Wanda pozostaje jeszcze w Warszawie, by zakończyć „różne interesy”. Dołącza do swoich sióstr miesiąc później.

Zdjęcia – Archiwum CSFN:
Siostry Lubowidzkie ok. 1863 roku
Siostry Lubowidzkie po wstąpieniu do Zgromadzenia:
Wanda – S.M. Michaela
Laura – S.M. Gabriela
Felicja – S.M. Rafaela