BŁOGOSŁAWIONA

S. Maria Boromea (Weronika Narmontowicz)

1916-1943

Urodziła się 18 grudnia 1916 roku w Wiercieliszkach, powiecie grodzieńskim (Polska). Rodzice Weroniki należeli do szlachty zaściankowej. Przed wstąpieniem pomagała w domowym gospodarstwie. Do Zgromadzenia Sióstr Najświętszej Rodziny z Nazaretu została przyjęta w grudniu 1936 r. w Grodnie, gdzie również po odbyciu formacji nowicjackiej w sierpniu 1939 r. złożyła pierwsze śluby. Zaraz po złożeniu ślubów, na miesiąc przed rozpoczęciem wojny, S. Boromea przyjechała do Nowogrodka, podejmując pracę głownie w pralni. Była najmłodszą siostrą we wspólnocie nowogrodzkiej. W czasie okupacji radzieckiej pracowała jako sprzątaczka w rosyjskiej szkole mieszczącej się w budynku dawnej szkoły sióstr. Po zamknięciu szkoły pomagała w gospodarstwie. S. Boromea starała się być wierna regule zakonnej. Była pracowita, choć nie najlepszego zdrowia. Brak wykształcenia zdecydował o przyjęciu jej do II choru (sióstr konwersek, wykonujących prace domowe, fizyczne), co przy silnym poczuciu przynależności do stanu szlacheckiego, z powodu traktowania jej na równi z córkami chłopskimi, budziło naturalny opor. Trudno jej było przyjmować uwagi, przełamać się, często popłakiwała. S. Boromea w czasie okupacji dwukrotnie wyjeżdżała poza Nowogrodek. Pierwszy raz (dokładna data nie jest znana) na prośbę rodziców i za zgodą przełożonych pojechała do domu rodzinnego. Nie została tam jednak długo, gdyż, jak napisała po powrocie do swojej byłej mistrzyni nowicjatu: () coś mnie nagliło, żeby wrócić do sióstr. Pożegnała się z rodzicami i wróciła do Nowogródka. Drugi raz, latem 1943 roku, była na wypoczynku na wsi oddalonej o 10 km od Nowogródka. S. Stella  25 miała bowiem wątpliwości, czy należy dopuścić s. Boromeę do ślubów na rok następny. S. Speranza w swoich wspomnieniach zapisała: Matka Przełożona była skłonna przedłużyć jej ten pobyt na wsi. S. Boromea jednak usilnie prosiła, by przyjść na parę dni do miasta. Bóg sam dał odpowiedź. Zapragnął, by s. Boromea zaślubiny z Nim potwierdziła nie słowami, ale czynem.