DOM NA STEPIE. CZTERY PORY ROKU.

Wiosna.

Tęskniliśmy za nią wszyscy. Blisko pół roku niezbyt łaskawej zimy dało się nam mocno we znaki. Tu, w Kazachstanie, pierwszy dzień wiosny zaznaczono w kalendarzu już 1 marca, lecz nawet kazachski Nauryz (21 marca) obchodziliśmy w scenerii jeszcze mocno zimowej, w śniegu  dosłownie po pachy…  Kazachstan uczy nas nie tylko pokory, ale i cierpliwości. Uczy czekania… Mały Данил tłumaczył Siostrze Letancji – Nie martw się, Siostro, teraz jest jeszcze śnieg, później będzie błoto a po nim to już będzie ta Twoja zielona trawka!  Czekałyśmy nie tyle na pierwsze ciepłe promienie wiosennego słońca, na zapach ziemi, pierwsze zielone liście, ale najbardziej na nasze dzieciaki z Ochronki*, które są prawdziwą wiosną, życiem i nadzieją.

Dokładnie rok temu, ze względu na pandemię musiałyśmy zawiesić działalność w Ochronce. Z powodu choroby, izolacji, ograniczeń, zakazów. Cóż, trzeba było przyjąć wszystkie postanowienia i zawiesić kłódkę na drzwiach. Wszystko nagle zastygło. Umilkło. Zatrzymało się. Patrzyłyśmy na nasz opustoszały plac zabaw, na puste ulice i pewnie jak każdy zadawałyśmy sobie pytania – dlaczego? – jak długo? – co dalej?  Czasem tylko przybiegali tylko mali chłopcy, krzycząc pod oknem: – Siostra, daj wody! I to był jedyny nasz kontakt z dziećmi – z zachowaniem społecznego dystansu i wszelkich obowiązujących norm. Nawet nie wiem, kiedy minęło lato, nie pamiętam złotej jesieni… Wszystko pokrył śnieg, zasypując drogi, step. Tęgi mróz zamroził powoli nasze nadzieje na normalność… Sześć długich miesięcy…

Aż w końcu przyszła upragniona wiadomość, że religijne obiekty mogą (oczywiście wciąż z ograniczeniami) wznowić swoją działalność! Tak bardzo wszyscy czekaliśmy na tę chwilę. Usłyszeć znowu w Ochronce „tupot małych stóp”. To jak usłyszeć pierwszego skowronka w polu, jak ucieszyć się, że spod błota zaczynają wyglądać mlecze, to jak wystawić zmęczoną twarz ku ciepłym promieniom słońca. Dzieciaki wróciły. Jeszcze nie w komplecie, ale szczęśliwe, pełne energii, pomysłów, chęci do zabawy i poznawania świata.

* „Ochronka” – tak nazywamy to nasze maleńkie przedszkole. Formalnie przedszkolem nie jest, ale staramy się, by dzieci pozostawione naszej opiece czuły się, bawiły, uczyły, jak w każdym naszym nazaretańskim przedszkolu. Warunki i możliwości są na pewno dużo skromniejsze, ale jedno jest niezmienne – szczęśliwe oczy dziecka.

S. Kazimiera Wanat