Sobota, 16 lutego 2019 r., była najszczęśliwszym dniem w moim życiu. Zostałam zaślubiona! Nie był to być może najbardziej tradycyjny ślub: panna młoda w czerni, a pan młody mający 2000 lat!
W tym dniu złożyłam swoją pierwszą profesję zakonną jako siostra w Zgromadzeniu Sióstr Najświętszej Rodziny z Nazaretu. Ostatnie cztery lata aspiratu, postulatu i nowicjatu były czasem intensywnego przygotowania nie tylko na ten dzień, ale całe życie osoby konsekrowanej. Z jednej strony wydaje się, że była to długa droga, z drugiej, że ten czas minął jak mgnienie oka.
Złożenie profesji miało miejsce w czasie Mszy Świętej sprawowanej w Kaplicy Matki Bożej Częstochowskiej (Our Lady of Częstochowa – Polish War Memorial) w Marayong, miejscu dla mnie bardzo szczególnym. Wielką radością była dla mnie obecność Ks. Biskupa Vincenta Long van Nguyen OFM Conv., który był głównym celebransem, oraz kilku księży koncelebransów. Byłam zaszczycona obecnością moich kochanych rodziców, rodzeństwa, dziadków oraz chrzestnych, a także moich sióstr, przyjaciół oraz towarzyszy różnych etapów mojej drogi formacyjnej. Cieszyłam się także, że była z nami S. Helen Tereba, asystentka generalna, która przyleciała z Rzymu, aby przyjąć moje śluby w imieniu Zgromadzenia.
Dwa momenty w ciągu tego dnia miały dla mnie szczególne znaczenie. Pierwszy to błogosławieństwo udzielone mi przez moich rodziców przed Mszą Świętą. Śluby, które złożyłam są dla mnie, ale włączają one także moją rodzinę. Ktoś powiedział mojej mamie, że ma teraz najpiękniejszą teściową, a i teść całkiem niezły! Moi rodzice byli wspaniałym darem i wsparciem dla mnie przez całe moje życie, szczególnie przez te ostatnie cztery lata. Czasami nie było to dla nich łatwe, ale zawsze wspierali mnie swoją miłością, która pomogła mi przejść przez wiele prób.
Drugim ważnym momentem była chwila, gdy klęczałam przed Bogiem, w obecności moich sióstr i rodziny, składając moje śluby. To niezwykłe, że dzień, do którego tak długo się przygotowywałam i na który tak bardzo czekałam, w końcu nadszedł. Przed złożeniem ślubów czułam się nieco spięta, ale w chwili, gdy uklękłam przed ołtarzem, poczułam ogromny pokój. Czułam przy sobie obecność Jezusa i Jego radość. Ta obecność, która pociągała mnie i prowadziła przez całą drogę mojego życia jest zawsze ze mną i nadal będzie mnie prowadziła.
Jestem ogromnie wdzięczna wszystkim moim siostrom, zwłaszcza mojej dyrektorce formacji, S. Małgorzacie Kozub. Jest wspaniałym człowiekiem, a jej dobroć wobec mnie naprawdę zdumiewa. Jestem wdzięczna przede wszystkim Bogu za ukazanie mi domu w Nazarecie. Te ostatnie cztery lata nauczyły mnie ufności. Przyglądając się sobie i poznając siebie trochę lepiej, naprawdę nie rozumiem dlaczego powołał mnie do życia zakonnego. Nauczyłam się jednak, że nie o zrozumienie tu chodzi. Chodzi o zaufanie, wyjście i codzienne życie w miłości i służbie.
S. Sophie Boffa