SAMARYTANKA – rekolekcje dla kobiet o kobiecej godności

Kiedy 15 września 2025 roku wyruszałyśmy do Taszkientu (Uzbekistan), droga wiodła przez spaloną słońcem ziemię i rozległe stepy, które o zmierzchu przybierały kolor miedzi. W powietrzu czuć było pył i zapach przypraw z bazarów, a w cieniu starych morw i orzechów życie toczyło się wolniej, jakby w rytmie pieśni muezina. To właśnie tutaj, w sercu Azji Środkowej, spotkałyśmy kobiety spragnione Słowa, które przywróci im nadzieję.

Krótko o samym projekcie. Narodził się on kilka lat temu w Kazachstanie. Ekipa prowadząca to pochodząca z Ukrainy s. Anastasis Omielczenko ZMBM, s. Madlen Hofmann FM, która urodziła się w Kazachstanie, i ja – s. Kazimiera Wanat, nazaretanka, Polka. Do tej pory towarzyszył nam o. Hans Peter Reiner – SJM, Bawarczyk o jezuickiej duchowości. Choć każdy z nas ma inne korzenie i charyzmat swojego zgromadzenia, staramy się tworzyć jedną misję, by pomagać kobietom odkrywać ich godność i piękno. Chcemy pomóc kobietom usłyszeć, że ich kobiecość jest darem, a nie krzyżem, że każda z nich jest cenna, kochana i unikalna w oczach Boga, że prawdziwe piękno i godność płyną z Bożego daru, a nie z opinii świata, i że kobieta ma do spełnienia niezastąpioną misję w Kościele i w świecie.

Uzbekistan, Kazachstan to ta część Azji Środkowej, gdzie bycie kobietą często oznacza zmaganie się z niższym statusem społecznym, zależnością od mężczyzn, brakiem wsparcia w wychowaniu dzieci. Nierzadko kobiecość postrzegana jest tam bardziej jako ciężar niż dar. Brak męża często bywa odbierany jako życiowy dramat, a lęk przed samotnością popycha wiele z nich do bolesnych kompromisów. Tragicznie powszechne, choć często przemilczane, są doświadczenia przemocy domowej, wykorzystywania, aborcji.

Do Taszkientu na rekolekcje przyjechało ponad dwadzieścia kobiet – nie tylko z samej stolicy, lecz także z Buchary i odległego Urgencza. Spotkałyśmy się w prostych salach parafialnych, w cieniu drzew i z dala od zgiełku miasta. To były dni pełne modlitwy, ciszy i szczerych rozmów. Kobiety otwierały swoje serca – wiele z nich płakało: jedne z bólu, inne z ulgi, że wreszcie ktoś je słucha, jeszcze inne ze wzruszenia, odkrywając na nowo, że są ważne, kochane, niepowtarzalne. Wspólnie doświadczyłyśmy łaski Boga, który swoją obecnością oczyszcza i uzdrawia. Każde z tych samarytańskich spotkań przynosi łzy, ale także radość: radość zobaczenia siebie na nowo, radość odnalezienia własnego głosu i poczucia, że w Bożych oczach jestem Córką Króla. Kobiety, które przyjechały spragnione sensu i otuchy, wyjeżdżały z nową nadzieją, jak Samarytanka odchodząca od studni z żywą wodą.

Bogu niech będą dzięki za każdą z tych kobiet oraz za osoby, które nas wspierały. Dziękujemy za otwarte serce Siostrom Szarytkom – Renacie, Ilonie i Małgorzacie, posługującym w Taszkiencie i biskupowi Jerzemu Maculewiczowi, który otworzył dla nas swój dom, umożliwiając spotkanie w atmosferze prawdziwej wspólnoty. Kościół katolicki w Uzbekistanie jest niewielki i rozproszony. W kraju zdominowanym przez islam, chrześcijanie żyją w skromnych warunkach, często w cieniu codziennych trudności. Dlatego takie wydarzenia jak „SAMARYTANKA” są dla niego oddechem i znakiem nadziei.

Gorący wiatr, przesuwający pył po spękanej ziemi, bujna zieleń ogrodów w dolinach, płynąca wytartym korytem rzeki woda – te obrazy na długo zostaną w mojej pamięci. Bo właśnie tak wyobrażam sobie życie chrześcijanek w tej części świata: kruche i niepozorne, a jednak zdolne zakwitnąć w najtrudniejszych warunkach, gdy tylko dotknie ich łaska. Rekolekcje w Taszkiencie były znakiem, że Ewangelia wciąż rodzi życie nawet tam, gdzie ziemia wydaje się jałowa.

Tekst i zdjęcia: S. Kazimiera Wanat – Kazachstan

Flickr album: https://flic.kr/s/aHBqjCvTkQ